Prawda o aborcji

Dziennikarze za prawdą o aborcji

Aborcjoniści boją się regulacji

 Rozmowa z Abby Johnson, byłą dyrektorką kliniki aborcyjnej w Teksasie.

Abby Johnson – była dyrektorka kliniki aborcyjnej należącej do organizacji Planned Parenthood w Bryan, w Teksasie. Johnson została wybrana Pracownicą Roku 2008. Odeszła z pracy po obejrzeniu zabiegu aborcyjnego na USG. W listopadzie 2009 r. jej były pracodawca Planned Parenthood próbował zakazać jej wypowiadania się na temat jej pracy przy pomocy nakazu sądowego, którego nie udało się jednak uzyskać. Obecnie Abby Johnson współpracuje z organizacją pro – life Coalition for Life. Wielokrotnie wypowiadała się na temat nacisków przełożonych, aby zwiększyć liczbę aborcji i tym samym zyski kliniki. Występowała w licznych programach telewizyjnych i radiowych w USA. W lipcu 2010 r. wzięła udział w internetowej konferencji (webcast), z której nagrania są dostępne w języku angielskim pod adresem internetowym http://endingabortion.com/. Środowisko proaborcyjne nie wierzy w autentyczność jej nawrócenia, tłumacząc je zwykłym konfliktem między pracodawcą i pracownicą. Abby Johnson przygotowuje się wraz z mężem do wstąpienia do Kościoła Katolickiego. Obecnie pisze w Internecie pod adresem: http://www.abbyjohnson.org

Organizacja Planned Parenthood, posiadająca największą sieć klinik aborcyjnych w USA ma także status non profit (nie dla zysku) i przez niektórych ludzi traktowana jest jako organizacja charytatywna. Ludzie nie wierzą, że może osiągać zysk. Czy może Pani wyjaśnić, jak taka organizacja może w ogóle mieć status non profit, skoro sprzedaje środki antykoncepcyjne i tzw. usługi aborcyjne?

Nawet jeśli organizacja posiada status non profit, może sprzedawać tabletki antykoncepcyjne, prezerwatywy i świadczyć usługi aborcyjne. Różnica pomiędzy non profit i taką, która działa wyłącznie dla zysku polega na tym, że w tej drugiej pieniądze zostają przekazane zarządowi inwestorów do podziału. W non profit, takie pieniądze zostają przekazane na specjalny fundusz. Dla przykładu, organizacja administrująca kliniką aborcyjną, w której pracowałam, miała 16-milionowy fundusz, który stale rósł dzięki odsetkom. Pokrywano z niego koszty „wyjazdów służbowych” i inne wydatki nie zawarte w budżecie operacyjnym.

Czy może Pani powiedzieć, kto zaopatruje Planned Parenthood w antykoncepcję i aparaturę aborcyjną? Czy w przypadku aparatury aborcyjnej jest nim może Ipas (kolejna organizacja non profit, która współpracowała w Polsce z Federacją na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny- przypis ND).

Każda organizacja, która sieć klinik aborcyjnych, otrzymuje dostawy i środki farmaceutyczne od firm, które sama wybiera. Nie ma specyficznego dostawcy obsługującego wszystkie organizacje Planned Parenthood.

Kto jeszcze sprzedaje w USA usługi aborcyjne?

Jest wielu innych prywatnych dostawców usług aborcyjnych. Wielu z tych prywatnych aborcjonistów pozostaje w stałej współpracy z Planned Parenthood, np. pracując dla niej kilkanaście razy w miesiącu. W ten sposób mogą oni powoływać się na związek z organizacją.

Czy to prawda, że większość kobiet, które przychodzą do kliniki Planned Parenthood, aby dokonać aborcji, nie pozostaje w żadnej prawdziwej relacji pacjenckiej z tamtejszym lekarzem ?

To absolutnie prawda. Większość z lekarzy Planned Parenthood dojeżdża do kliniki spoza miasta, więc nawet gdyby dana kobieta chciała został przyjęta przez konkretnego lekarza, nie byłoby to naprawdę możliwe. Wielokrotnie kobiety nie znają nawet jego nazwiska. Aborcjonista zwykle nawet się im nie przedstawia.

Czy kobiety po aborcji przeprowadzonej w klinice, w której Pani pracowała, często miały komplikacje poaborcyjne?

 Tak, mieliśmy wiele komplikacji. Powiedziałabym, że pół na pół.

Czy kobiety z komplikacjami wracają do kliniki aborcyjnej czy raczej udają się do swojego lekarza czy szpitala? 

Jeśli kobiety miałyby jakieś prywatne ubezpieczenie zdrowotne albo rządowe ubezpieczenie stanowe dla biednych Medicaid  (w USA nie ma publicznej służby zdrowia dla wszystkich – przypis ND), prawdopodobnie udałyby się do szpitala. Jeśli nie miałyby żadnego ubezpieczenia, przyszłyby do nas, bo z reguły nie mają pieniędzy na leczenie.

Czy może Pani wyjaśnić dlaczego cena aborcji chirurgicznej i farmakologicznej (przy pomocy pigułki RU486) może być względnie podobna?

Kliniki liczą sobie podobnie, ponieważ koszt jest porównywalny. Chociaż ryzyko związane z aborcją farmakologiczną jest wyższe.

Jak to możliwe, żeby koszt przepisania tabletki aborcyjnej był względnie podobny do zabiegu chirurgicznego? Czy to dlatego, że aborcjonista zarabia tyle samo, bez względu na rodzaj aborcji?

Tak, ponieważ faktyczny koszt jest mniej więcej taki sam i wynagrodzenie aborcjonisty podobne.

W książce napisanej przez aborcjonistkę Carole Joffe „Dispatches from Abortion Wars” (2009) czytamy, że aborcjoniści martwią się bardziej regulacjami dotyczącymi klinik (zwanymi Targeted Regulation of Abortion Providers) niż zagrożeniem bombowym. Co Pani na ten temat myśli?

Nie czytałam tej książki, więc tak naprawdę nie mogę tego komentować. Nie jestem pewna o czym ona mówi.

Przepraszam, niejasno się wyraziłam. Autorka wspomina na przykład, że regulacje w 10 stanach wymagają, aby kliniki przeprowadzające aborcje w drugim trymestrze były wyposażone w ambulatorium chirurgiczne. Autorka narzeka również na nakaz posiadania aparatury USG, która kosztuje [aborcjonistów] około 10 tys. dol. Według niej, te właśnie regulacje stanowią poważne zagrożenie dla aborcjonistów, nawet większe niż ataki przy użyciu broni czy bomb ze strony niektórych osób ze środowiska obrońców życia. Czy zgadza się Pani, że aborcjoniści boją się bardziej regulacji niż obrońców życia?

Tak, to prawda. Regulacje pojawiają się praktycznie na każdej stanowej sesji legislacyjnej. Powodują one, że coraz trudniej i trudniej jest przeprowadzać aborcje. Powodem, dla którego aborcjoniści tak naprawdę wcale nie boją się ludzi ze środowiska pro life jest fakt, że wiedzą, że tak naprawdę nie stanowią oni zagrożenia. Owszem, czasami zdarzają się akty przemocy wobec klinik i aborcjonistów. Jest ich jednak niewiele. Aborcjoniści wiedzą, że rzeczywiste zagrożenie przemocą jest bardzo niewielkie. Są dużo bardziej zagrożeni ustawami i regulacjami legislacyjnymi.

We wspomnianej już książce wyczytałam, że niektóre kliniki aborcyjne wprowadzają „duchowe elementy” do tzw. opieki aborcyjnej. Na przykład autorka podaje, że w zamkniętej już klinice zastrzelonego aborcjonisty George’a Tillera (specjalizującego się w aborcji w trzecim trymestrze- przypis ND) kobiety mogły wziąć udział w chrzcie lub błogosławieństwie zabitego dziecka. Czy wie Pani coś na temat wzrostu tego typu usług, tworzenia pomieszczeń medytacyjnych, sanktuariów, itp.?

Wielu aborcjonistów wprowadziło „elementy duchowe” do swoich klinik. Niektórzy nawet się modlą z pacjentką przed przystąpieniem do aborcji.

Czy może Pani powiedzieć coś na temat formularzy, które muszą podpisać kobiety zanim poddadzą się tzw. zabiegowi aborcyjnemu?

Muszą głównie podpisać zgodę na rodzaj procedury i podanie środków sedatywnych, jeśli dana pacjentka na nie się zdecydowała. Jest dużo różnych formularzy rejestrujących, które muszą zostać wypełnione przed procedurą aborcji.

Czy zna Pani wiele osób takich jak Pani, to znaczy, byłych pracowników Planned Parenthood, które stały się obrońcami życia?

Tak, jedna z organizacji, z którą współpracuję, pozostaje w kontakcie z ludźmi, którzy opuścili Planned Parenthood i biznes aborcyjny. Kiedy ktoś wychodzi z tego środowiska, potrzebuje swego rodzaju uzdrowienia. Właściwie jest takich ludzi więcej, niż mogłoby się wydawać… i jest to absolutnie cudowne!

Dziękuję za rozmowę.

Natalia Dueholm

Wywiad ukazał się w tygodniku „Najwyższy Czas”, sierpień 2010.

Zamieszczamy za zgodą Redakcji.

Written by prawdaoaborcji

29 marca, 2011 @ 8:06 pm